Miliony dzieci oślepionych błyskiem flesza!!!
Zapewne nie raz słyszeliście o przypadkach czasowej lub stałej utraty wzroku po porażeniu dziecka światłem lampy błyskowej. Bardzo często też można przeczytać w prasie branżowej oraz zobaczyć w telewizji artykuły i reportaże o dzieciach z dużymi wadami wzroku (i nie tylko) spowodowanymi częstym błyskaniem lamp w okresie niemowlęctwa. Ba! Z pewnością nawet w Waszym mieście czy miejscowości można trafić na takich pokrzywdzonych przez fotografów partaczy! To jak? Słyszeliście, widzieliście, znacie?? Bo ja, cholerka, jakoś nie! Dziwna cisza – nieprawdaż?
Firmy wypłacają milionowe odszkodowania za utracony wzrok!!!
Na takie teksty też komuś zdarzyło się trafić? Zastanówmy się… Przecież wszyscy doskonale się orientujemy jak funkcjonuje rynek ubezpieczeń i oraz orzecznictwo sądowe w zakresie odszkodowań na tak podziwianym przez nas kontynencie amerykańskim. Myślicie, że jakikolwiek fotograf czy zakład lub firma zdecydowała by się wykonać choć jedną marniutką fotkę niemowlaka mając w perspektywie zapłatę kilkumilionowego odszkodowania w zielonych? A tymczasem rynek fotografii dzieci funkcjonuje doskonale za oceanem (i nie tylko zresztą!) i generuje ogromne przychody! Wystarczy zrobić sobie krótki (wirtualny) spacerek po zagranicznych stronach fotograficznych żeby mieć wyobrażenie o skali zjawiska. I jakoś nie słychać o żadnym przypadku utraty lub osłabienia wzroku…
Światowa zmowa fotograficzna…
Skoro tu trafiliście to znaczy, że interesuje Was temat fotografii… Fotografii dzieci konkretnie. A skoro Was interesuje to zapewne macie też jakieś kontakty do innych pasjonatów fotografii czy zawodowców. Wielu z nich ma własne dzieci. I co? Uważacie, że w imię interesów ukrywają tę całą szkodliwość? Świadomie robią krzywdę Waszym dzieciom podczas wszelkiego rodzaju sesji studyjnych czy choćby pstrykania zdjęć podczas chrztu? WSZYSCY??? No przecież to jest niemożliwe… Tak po prostu…
Producenci sprzętu fotograficznego.
Tak, zgadza się! W większości instrukcji obsługi jest wyraźnie napisane aby nie wykonywać zdjęć z lampą błyskową z odległości mniejszej niż metr. Jest to podyktowane głównie tym, aby nie robić zdjęć które… będą do wyrzucenia. Światło lampy błyskowej z małej odległości jest nieodpowiednie do oświetlenia sceny – dopiero z większego dystansu spełnia swoją rolę w prawidłowy sposób. Nie ma sensu rozwijać tutaj tego tematu – kto chętny, ten poczyta trochę w internecie (czy też w książkach – choć to rzadkość w naszych czasach) o działaniu lamp błyskowych oraz zasadach oświetlania w fotografii. Zapewniam, że gdyby błysk szkodził i były na to jakiekolwiek dowody to lampy sprzedawali by tylko osobom pełnoletnim po podpisaniu odpowiednich oświadczeń i zobowiązań, za specjalnym pozwoleniem i po wykonaniu badań psychiatrycznych. A tekst o potencjalnej szkodliwości drukowany by był na każdej stronie instrukcji wytłuszczonym drukiem.
Badania nad wpływem lampy błyskowej na wzrok.
Po dosyć długich poszukiwaniach udało mi się trafić na pewien artykuł na bardzo skądinąd ciekawej stronie NATURESCAPES.NET. Dwóch specjalistów opisało dosyć dokładnie wpływ lampy błyskowej na narząd wzroku. Co prawda w tym konkretnym przypadku dokument dotyczy zwierząt (no bo jeszcze tego by brakowało żeby eksperymentowali na dzieciach!) ale ponieważ jednym z autorów jest doktor Donald Cohen – okulista z praktyką dwudziestoletnią – myślę, że warto się zapoznać z artykułem… Pełny tekst (po angielsku) jest dostępny TUTAJ, a ja pozwolę sobie tylko w skrócie opisać wnioski wynikające z tekstu. Dwaj naukowcy twierdzą, że aby spowodować trwałe uszkodzenie wzroku, światło musi być o wiele mocniejsze oraz skoncentrowane na długo w jednym miejscu siatkówki. Na sporo dłużej (kilka rzędów wielkości) niż trwa nawet najdłuższy błysk lampy błyskowej. Flesz nie powoduje trwałego uszkodzenia wzroku nawet z bardzo bliskiej odległości ze względu na to, że jego światło jest zbyt rozproszone. Może jedynie spowodować chwilowe „wyłączenie” pręcików (tu odsyłam do zapoznania się z budową oka oraz… oryginalnym artykułem). Tylko bardzo skoncentrowane światło jak patrzenie na słońce przez soczewki (teleobiektyw) lub promień lasera (w końcu to również nic innego jak światło) może powodować trwałe uszkodzenia narządu wzroku! Autorzy opracowania (drugi jest cenionym lekarzem weterynarii z wieloma publikacjami naukowymi w dorobku) słusznie zauważają (jak ja trochę wyżej), ze gdyby jakiekolwiek badania naukowe wykazały szkodliwość światła lampy błyskowej przy normalnym użytkowaniu skutkowało by to wprowadzeniem przepisów zabraniających wykonywania portretów ludzi z wykorzystaniem flesza. Lampy zostały by też zakazane w teatrach, szkołach, klubach, a dzieciom nie wolno by było obsługiwać kamer i aparatów fotograficznych… Nie wiem jak do Was, ale do mnie takie argumenty, poparte na dodatek autorytetem dwóch lekarzy (medycyny oraz weterynarii) trafiają! Tak samo trafia do mnie każde podejście do tematu poparte zdrowym rozsądkiem i pozbawione chęci tworzenia kolejnych „urban legend”…
Sądząc po ilości odsłon poprzedniego tekstu na ten temat (kilkaset od jego powstania – przy czym znakomita większość z wyszukiwarek) – tutaj nie powinno być gorzej. A skoro tyle osób tu trafia – zachęcam gorąco do pozostawienia po sobie śladu w komentarzach (to ten krótki formularz ciut niżej)! Komentarze pozwalają mi lepiej rozplanować siły i nie pisać o sprawach które nie są interesujące dla innych. A przecież skoro piszę tutaj, a nie w notesiku – znaczy piszę również (a właściwie przede wszystkim!) dla Was…
Pozdrawiam i jak zwykle – zdrowego podejścia do fotografii życzę!
Autor
Zapraszam do zapoznania się z twórca artykułu i jego stroną - http://www.doslav.pl/lampa-blyskowa-a-wzrok-dzieci-powtorka-i-uzupelnienie/